To zestawienie smaków, na które sama raczej bym nie wpadła - lody z topinamburu...? nie dawało mi spokoju..... myślałam tylko o tym by mieć je na swoim talerzu i poczuć ten smak! Zdjęcie oryginału tylko wzmagało mój apetyt na te nietypowe smaki.
ZIARNA SŁONECZNIKA W CZEKOLADZIE, LODY Z WĘDZONEGO KAJMAKU I TOPINAMBURU
NITRO PŁATKI SŁONECZNIKA
- zdjęcie z książki,, Natura kuchni Polskiej,,
Wojciech Modest Amaro |
LODY Z TOPINAMBURU Z ŻUBRÓWKĄ, SOLĄ WĘDZONĄ
I PESTKI SŁONECZNIKA W CZEKOLADZIE
LODY
200 - 220 g topinamburu ( tyle akurat miałam)
500 ml mleka, użyłam pełnotłustego
225 g kajmaku *
70 g prażonych pestek słonecznika
225 ml śmietany 30 %
25 ml. żubrowki
szczypta soli wędzonej**
Topinambur obrać, pokroić na kawałki, dodać do mleka i gotować na małym ogniu do miękkości, odcedzić. U mnie to właściwie nie było konieczne, bo nadmiar mleka prawie całkowicie wyparował. W niewielkiej ilości mleka z gotowania rozpuścić sól wedzoną. Kawałki topinamburu zmiksować ze śmietaną, słonym mlekiem, pestkami i kajmakiem. Zamrażać w maszynie do lodów, pod koniec wlać żubrówkę.
Jeśli trzeba domrozić w zamrażarce.
* gotowy lub przygotowany w domu poprzez gotowanie mleka skondensowanego słodkiego w puszce, w garnku z wodą, tak by puszka była całkowicie przykryta. Mały ogień, uzupełniamy parującą wodę i tak gotujemy 2-3 godziny.
Przed otwarciem puszki studzimy.
** z dodatkiem tej soli można postąpić dwojako: dodać tak jak u mnie do masy lodowej lub gotowe już lody posypać odrobiną soli podczas serwowania.
Jeśli smaki słodko - słone nie są Waszymi ulubionymi, można ją pominąć
PESTKI SŁONECZNIKA W CZEKOLADZIE
najlepiej przygotować tuż przed podaniem lodów
100 g mlecznej czekolady
50 g gorzkiej czekolady
100 g ziaren słonecznika
25 ml. oleju słonecznikowego
Pestki słonecznika tostować na rozgrzanej patelni z olejem na rumiano. Gotowe przelać do miski, dodać pokruszoną czekoladę. Miseczkę wstawić do kompieli wodnej 65 stopni do rozpuszczenia czekolady.
Gotowe lody polać czekoladą z pestkami słonecznika.
Ponieważ detoks... to zaledwie liznęłam odrobinę i wiecie co...? Już ta moja okrojona wersja powala smakiem, niezwykle oryginalnym.... oczywiście nie czuć tu siana, dębu... lody w wersji z wędzonym kajmakiem i trawą żubrową na pewno są bogatsze i w smaki i aromaty. W tej wersji też je kiedyś zrobię... kiedy w rozgrzanym słońcem sierpniu, gdzieś na wiejskiej łące nazbieram siana pachnącego latem, podczas spaceru po lesie skubnę troszkę kory dębu i bez pośpiechu skompletuję resztę składników to wtedy dopiero poczuję ten mistrzowski smak ;)
Jeśli macie ochotę na oryginał to odsyłam do przepisu z książki. Gdybyście pytali po co przeciętnej kucharce i początkującej blogerce książka profesjonalisty z gwiazdką Michelin.... to myślę, że częściowo już w tym poście zawarta jest odpowiedź ... są książki kulinarne, które zaledwie po przejrzeniu powodują, że mamy chęć pędzić do kuchni i eksperymentować, poszukiwać, burzyć dotychczasowy porządek i otwierać się na nowe... przynajmniej na mnie tak podziałał ten przepis.....a jak cała książka, o tym niebawem. Wpis nie jest sponsorowany a gdybyście chcieli znaleźć się w gronie tych odważnych Polaków do których jak pisze autor kierowana jest książka to najtaniej kupicie ją na Czytam.pl
Ciąg dalszy nastąpi....
Dodaje do akcji
O jej :) ależ wymysły! :) pięknie to wygląda.
OdpowiedzUsuńBrzmi restauracyjnie,z lekką nutką Amaro :)))
OdpowiedzUsuńWow jakie tutaj cuda u ciebie! No chętnie bym takich lodów spróbowała :)
OdpowiedzUsuńO ja ale to wygląda kusząco i pysznie ! Rozpływam się :)
OdpowiedzUsuńOj szalejesz kochana, przepis zacny bardzo jestem ciekawa smaku więc zrobie lody :)
OdpowiedzUsuńWow jakie takie są smakołyki.Uwielbiam.
OdpowiedzUsuńTeraz to nas kobieto zabiłaś! I to zabiłaś niemiłosiernie bez najmniejszych skrupułów xD W ogóle to podziwiamy, że miałaś odwagę aby podjąć się tego przepisu, bo my chyba na samym starcie byśmy doszły do wniosku, że "porywamy się z motyką na słońce" :P
OdpowiedzUsuńNie miałam takiego zamiaru :D
UsuńPonieważ to nie Hell's kitchen tylko moja osobista kuchnia to i odwaga się znalazła ;)) Oczywiście do oryginału tym lodom brakuje wędzonego kajmaku więc i efekt końcowy nie taki sam ale.....jak na pierwsze lody z topinamburu całkiem niezły :) do odważnych świat należy!!! Pozdrawiam :)
Dawno nie jadłem lodów, chętnie bym zjadł :-).
OdpowiedzUsuńOlaaaa aleś zaszalała na całego :) Takie rarytasy u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńFantazyjne danie! Niezwykłe składniki - jeszcze o takich lodach nie słyszałam! :)
OdpowiedzUsuńale ciekawa propozycja :)
OdpowiedzUsuńCiekawe połączenie smaków.Ciekawa jestem smaku tych lodów i chętnie bym spróbowała.
OdpowiedzUsuńOlka, ty zawsze zaproponujesz nam coś ekstra...ale to musi byc przepyszne:)
OdpowiedzUsuńbuziaki weekendowe
Jest oryginalne - zapewniam ;) i jak dla mnie pyszne :)
UsuńMilego weekendowania :)
Ho, ho. ale ciekawe składniki w Twoich lodach :)
OdpowiedzUsuńImponujący przepis, wygląda na mega pyszny i jednocześnie szalony:)))
OdpowiedzUsuńMówię Ci,, mistrzowskie smaki,, ;)))
UsuńHo, ho. ale ciekawe składniki w Twoich lodach :)
OdpowiedzUsuńA to historia...Amaro wodzi blogerki kulinarne za nosy :) Ale co to dla Ciebie Olu, na wszystko znajdziesz odpowiednie wyjście z sytuacji, a lody palce lizać :)
OdpowiedzUsuńOj tam oj tam... uznajmy że wodzi na pokuszenie ;) podobno nie przepada za blogerkami więc pewnie bylby średnio kontenty z tego co tu zaprezentowałam ale ,, szyłam z tego co miałam pod ręką,, ;) i smakowo całkiem nieźle wyszło :) co nie zmienia faktu,że na wersję oryginalną też mam ochotę.... wędzony kajmak działa na zmysły :)
UsuńJestem szalenie ciekawa smaku tych lodów. Tak mnie to zaintrygowało, że chyba nie zasnę.
OdpowiedzUsuńPowiem tylko tyle, że miałam tak samo, budziłam się w środku nocy z myślą,, jak u licha smakują te lody,,?
UsuńNo i mniej więcej już wiem :)
o ludu wszelaki padłam z zachwytu :D i ze ślinki!
OdpowiedzUsuńojejciu ale wyglądają zachwycająco:) aż szkoda jesc
OdpowiedzUsuńOlka to mydło o którym piszesz czyli przetop z jelonka białego jest do użytku od razu nie trzeba czekac miesiac ja myslałam ze ty bedziesz produkowac a nie przetapiać;) takie mozesz robic spokojnie i cieszyc sie od razu
UsuńZaskakujące połączenie, mega mnie zaciekawiło. Zapisuję przepis koniecznie do wypróbowania,bo uwielbiam takie eksperymenty. A Twój deser wygląda przepięknie :)
OdpowiedzUsuńto kuchnia przyszłości- takie łączenie- chętnie bym poeksperymentowała:)
OdpowiedzUsuńWow! Robi wrażenie. Imponująco wyglądają te lody, jak z najlepszej kawiarni. Deser prezentuje się wspaniale. Chciałabym poznać miks tych smaków. Przypuszczam, że jest niesamowity. A na lody dopiero sezon się zaczyna. Ostatnio Topinambur zrobił się bardzo popularny. Także trzeba spróbować :D
OdpowiedzUsuńSmak oryginalny to pewne ;) topinambur wraca do łask ale chyba niedługo skończy się na niego sezon... no chyba, że ktoś ma go w przydomowym ogródku :) za to lodowy sezon dopiero przed nami :))
UsuńAleż wykombinowała :) a zdaniem "kobieto zluzuj majty" mnie rozbawiłaś :))
OdpowiedzUsuńŻałuję, że teraz czepiło się mnie przeziębienie, chętnie bym takich lodów spróbowała :)
No i o to chodziło z tym kabaretowym zdaniem, by rozbawić :) generalnie chodzi o włączenie na luz chociaż troszkę się wahałam czy go akurat tu użyć.... Zdrówka!!! bo pogoda teraz taka,, w kratkę,, ;)
Usuńmimo że z rodzimych składników - bo cóż może być dla Polaków bardziej swojskie, niż trawa żubrowa, topinambur czy słonecznik - to te lody są najbardziej egzotyczne, jakie do tej pory widziałam. Jestem baaardzo ciekawa ich smaku!
OdpowiedzUsuńpokonał mnie ten deser! z topinamburu? szok! nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak takie lody smakują :)
OdpowiedzUsuńwow!! Skąd ty masz tyle pomysłów w głowie, wygląda pysznie!!
OdpowiedzUsuńWyglądają magicznie i niezwykle efektownie !! Zjadłabym takie teraz właśnie :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem tego deseru! Zaskoczyłaś mnie, ale w pozytywnym sensie! :)
OdpowiedzUsuńTopinambur w moim miasteczku nie występuje ,nadal nie znam jego smaku ,ale deserr !!!
OdpowiedzUsuńTy naprawdę jesteś pozytywnie zakręconą kucharką :-D Nie będę oszukiwać, nigdy nie porwę się na produkcję takich lodów, ani jakichkolwiek lodów w ogóle, jednak mimo wszystko, miło jest poczuć od kogoś TAKĄ pasję!
OdpowiedzUsuńDziękuję Gaju :),, pozytywnie zakręcona kucharka,, brzmi dobrze :D chociaż u mnie działa to takimi,, zrywami,, często też miewam słomiany zapał i wiele, wiele kulinarnych,, projektów,, czeka na dużej stercie na swój czas :)
UsuńPozdrawiam! :)
Już sam tytuł tego posta spowodował u mnie ślinotok :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się z wcześniejszymi komentarzami :) Lody wyglądają super :) i Twoja wersja bardziej mi się podoba niż naszego piekielnego :)
OdpowiedzUsuńMoja wersja wizualnie jest taka.... domowa ;) pozdrawiam!
Usuńlody pierwsza klasa, i ten słonecznik z czekoladą pycha :)
OdpowiedzUsuńA żebyś wiedziała Gabrysiu, że ten słonecznik pyszniasty :) i fajny patent do zastosowań w innych przepisach ;)
UsuńAleż to wybuchowa mieszanka :D smaków.
OdpowiedzUsuńMoże bliżej lata porwę sie na to nieziemskie smakowidło.
Bardzo ciekawy przepis, bardzo !!!!
Dziękuję i polecam :) choć nie do końca wiem czy latem topinambur jest dostępny....
UsuńPozdrawiam :)
oooożeż Ty!!! Nie wiem czy bym się podjęła... choć korę dębu znalazłabym wśród moich ziół:) ale bałabym się, że się narobię a smak mi nie wynagrodzi, dlatego gratuluje odwagi.
OdpowiedzUsuńGapa ze mnie....do głowy mi nie przyszło, że korę dębu mam pod nosem w zielarskim (!) może dlatego, że nie używam - jednak co dwie głowy to nie jedna :) to teraz tylko sianko i trawa żubrowa i jestem co raz bliżej ideału ;)
UsuńPozdrawiam!
Wyglądają genialnie :D
OdpowiedzUsuńWow, nawet nie potrafię sobie wyobrazić smaku, super:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam topinamburu, nie wiem nawet co to więc lody kusza podwójnie ;)
OdpowiedzUsuńOMG bosko to wszystko wygląda ! Smaki jak od Amaro :) Bomba :)
OdpowiedzUsuńŻe tak napiszę WOW, nigdy bym nie wykombinowała co Ty zamierzałaś stworzyć. Ciekawe, naprawdę bardzo ciekawe te lody :)
OdpowiedzUsuńCudowny przepis :) Zachwyca już samym opisem choć i nieco zaskakuje składem :)
OdpowiedzUsuńTakich przepisów nie da się wykonać w zwykłych, domowych kuchniach. Ale tego typu książki bardzo sobie cenię, bo stanowią źródło niesamowitych inspiracji. Wariacja na temat lodów i topinamburu - jakakolwiek - wzbudzi zachwyt, podziw i niedowierzanie. A z pewnością jest tam dużo więcej takich szaleństw :)
OdpowiedzUsuńTo racja, że większość technik kulinarnych kuchni molekularnej jest poza zasięgiem naszych domowych kuchni: ciekły azot ( co prawda można kupić ale jeszcze trzeba umieć użyć) gotowanie próżniowe czy inne takie....
UsuńMasz jednak rację, że takie książki, chociaż przez wielu skreślane już na starcie mogą być źródłem wielu inspiracji, przy czym nie trzeba wcale porywać się na całe przepisy a można czerpać z nich częściowo np. już same pestki słonecznika w czekoladzie wymiatają :) O tak, takich szaleństw jest więcej, może jeszcze coś mi się uda zaprezentować..... Pozdrawiam :)
już sam tytuł mnie rozwalił... a reszta jeszcze bardziej, pięknie to wygląda :)
OdpowiedzUsuń