Pamiętam te lipcowe wyprawy do pobliskiego lasu tuż obok mojego rodzinnego domu; te małe leśne polanki oświetlone słońcem, pełne jagodowych krzewów, pełne jagód; te,, brudne,, od owoców ręce i sine usta, ten smak owoców prosto z krzaczka.
Wtedy chodziłam do lasu w krótkich letnich gatkach i koszulce na ramiączkach, a zanim pierwszy kubas, wylądował w dużej zbiorczej kance kilka jego zawartości trafiało wprost do moich ust. W lesie spędzało się kilka godzin, nikt wtedy nie bał się kleszczy a jagody jadło się prosto z krzaków nie zważając, ba nawet nie wiedząc o czymś takim jak bąblowica ....
Poszłabym do lasu na jagody... dziś okutana w długie rękawy i nogawki oraz koniecznie spryskana od stóp do głowy jakimś środkiem antykleszczowym, bo kleszcze na Mazowszu są ponoć najbardziej niebezpieczne; grzecznie zbierałabym wszystkie jagódki do kanki a zjadła dopiero w domu po uprzednim ich umyciu.
Gdybym mogła być teraz tam w rodzinnych stronach poszłabym....
Ale jestem tu w środku miejskiej (śląskiej) dżungli więc poszłam do warzywniaka czy jak kto woli na bazarek, ryneczek i kupiłam porcję jagód; przyniosłam do domu i zadumałam się nad ich dalszym losem. Tam w rodzinnym domu, gdy wracaliśmy z jagód było pewne jak w banku, że będą pierogi, jagodzianki lub przynajmniej zupa jagodowa z makaronem. Hmmm, pierogi zjadłabym ale... lepić je i lepić; to może jagodzianki? Owszem, jadłabym ale... wiecie, czasem dopada mnie kulinarne lenistwo i wyłazi ze mnie totalny leniwiec. Dumając wiec nad tym coby tu zrobić aby się zbytnio nie narobić wpadłam na pomysł zrobienia tej rustykalnej tarty.
Galette, bo o niej tu mowa to rodzaj płaskiej tarty o nieregularnych brzegach, przygotowanej bez użycia formy z ciasta kruchego na którym układamy ulubione owoce i zawijamy brzegi ciasta do góry tworząc rodzaj tarty, naleśnika.
Nigella Lawson nazywa galette ,,ciastem od niechcenia,, a skoro tak to jest to idealne ciasto na moje lenistwo; w przygotowaniu bardzo proste, przaśne w swym wyglądzie ale i efektowne w tej prostocie. Zrobiłam je z jagodami, borówkami i białym serem.
Taka alternatywa dla pierogów i jagodzianek :)
GALETTE JAGODOWE
200 g mąki pszennej lub orkiszowej ( ja użyłam pół na pół pszennej i gryczanej)
100 g zimnego masła
2 łyżki cukru trzcinowego lub cukru pudru
1 żółtko
szczypta soli
30 ml. zimnego mleka
Dodatkowo :
2 łyżki cukru trzcinowego
2 łyżki płatków migdałowych
garść rozkruszonego białego sera
ok. szkl. jagód
ok. szkl. borówki amerykańskiej
łyżka cukru i trochę płatków migdałowych do posypania owoców
rozbełtane jajko do posmarowania brzegów ciasta
Wyrobić mąkę z solą, cukrem i masłem na kruszonkę, dodać żółtko, wyrobić ciasto.
Zawinąć w folię i dać na godzinę do lodówki.
Ciasto rozwałkować na okrągły blat o grubości ok. 4-5 mm. Umieścić go na papierze do pieczenia. Na środku ( zostawiając ok. 5 cm. margines czystego ciasta po brzegach) umieścić kolejno cukier trzcinowy, płatki migdałowe, rozkruszony biały ser i umyte, osączone z wody owoce. Całość posypać po wierzchu łyżką cukru i odrobiną płatków migdałowych. Pozostawione wolne brzegi ciasta podnosimy do góry przykrywając częściowo owoce i tworząc rodzaj ,, formy,, na nie. Brzegi ciasta smarujemy po wierzchu rozbełtanym jajkiem.
Pieczemy 40 minut w temp. 180 stopni.
Po wyjęciu z piekarnika posypujemy brzegi tarty cukrem pudrem a na owoce rzucamy trochę świeżych jagód.
Najlepsze jeszcze ciepłe z kubkiem mleka lub kawy, gałką lodów ale zimne też niczego sobie....
Smacznego!
Ps. Wybaczcie to sentymentalne bla, bla ,bla . . na wstępie ;)
Dodano do akcji:
Ależ pyszotka, czy mogę się wprosić na kawę i kawałek tego czegoś co wygląda tak kusząco? :))
OdpowiedzUsuńZapraszam :))
UsuńOjj nie wiem czy tylko na allegro ale nigdzie w sklepach stacjonarnych go nie widziałam ;)
OdpowiedzUsuńHello dear Olka!
OdpowiedzUsuńDelicious tart with berries!
Nice weekend my dear!
A hug!
Takiego smakołyka nigdy nie jadłam... Wygląda bardzo smacznie.
OdpowiedzUsuńJa na jagody jeżdzić niestety nie przepadam... te zbieranie jest takie długie:):):):)
pięknej reszty weekendu Oluniu:):)
Wiesz co Olunia....kiedyś zrobiłam taką szalotkę i ją nazwałam......niedbaluch. :)) Bo wydaje się że to zrobione tak od niechcenia .
OdpowiedzUsuńNigdy nie robiłam...czas to zmienić! Olu, jaka piękna sceneria!
OdpowiedzUsuńWarto spróbować z jakimiś ulubionymi owocami....
Usuń.... a sceneria też trochę ,,od niechcenia,, ale jak się podoba to miło :))) Pozdrawiam :)
Olu, ja mieszkam na granicy śląska i małopolski, w zeszłą niedzielę byłam w Międzybrodziu na Magurce...cała masa jagód. Wybierz się koniecznie. Tatra cudna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu za podpowiedź.... może uda mi się kogoś namówić na taką wyprawę :) Pozdrawiam <3
UsuńBardzo mi się podobają takie tarty!! Z jagódkami musiała smakować doskonale :)
OdpowiedzUsuńCzy ja mogę prosić chociaż kawalątek? :)
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo :) i zapraszam częściej.....
UsuńWygląda bardzo smacznie, muszę koniecznie wypróbować:)
OdpowiedzUsuńCóż, nie będę czarować, nie zrobię takiej tarty nigdy, bo mnie najzwyczajniej w świecie na to mentalnie nie stać. Oczywiście jagody i potrawy przyrządzane z ich wykorzystaniem lubię, więc na pewno i Twoja propozycja by mi smakowała :-)
OdpowiedzUsuńTen wstęp o zbieraniu jagód to sama prawda. Już dawno nie byłam na jagodach, ale jeżdżąc po lesie rowerem musiałam skiknąć w krzaczki za potrzebą i w jednej chwili zaroiło się wokół mnie od komarów. Nawet gaci nie miałam odwagi zdjąć i prysnęłam stamtąd natychmiast.
A tam, że Cię mentalnie nie stać..... no chyba że wolisz bardziej tradycyjne wykorzystanie jagód... :))
Usuń...co do Twojej historii z lasu :))) .... kiedyś pełny luz i komfort a teraz czlowiek się maskuje czym tylko można a i tak go coś w tyłek pogryzie lub jakiegoś intruza do domu się przyniesie... :)) mimo to poszłabym choć na godzinkę na takie jagodobranie.... Pozdrawiam :)
Mi się bardzo podoba. Zauważyłam, ze nie dodajesz śmietany do ciasta. Nie próbowałam jeszcze robić kruchego z mlekiem. Wychodzi też kruche i lekko wilgotne?
OdpowiedzUsuń......i tu mnie masz :) ....bo wiesz, ja zazwyczaj to robię z zimną wodą.... tu dodałam mleko, bo tak mi
Usuń,, pasowało,, do mąki gryczanej i ogólnie do całości :) Przyznam, że ze śmietaną jeszcze nie robiłam ( i pewnie to mój błąd...) więc trudno mi się odnieść.... to na mleku było lekko wilgotne i dość kruche ale myślę że ono w ogóle było dość specyficzne i trochę inne za sprawą mąki gryczanej. Muszę koniecznie kiedyś zrobić na śmietanie by mieć jakieś porównanie, widziałam też przepisy z jogurtem i na maślance... będę eksperymentować :)
rustykalne tarty wyglądają super i mam wrażenie, że Twoja równie dobrze smakuje :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
siwapiecze.blogspot.com
Oj jeśli Twój kulinarny leń przybiera formę tarty to bez komentarza. W przypadku mojego lenia zdobyłabym sie jedynie na umycie jagód i zjedzenie je z mlekiem lub jogurtem. Czapki z głów dla Ciebie, lenia i tarty :)
OdpowiedzUsuń:))) no tak ale w kontekście lepienia pierogów to taka tarta i tak,, robi się sama,,..... a na jagody z jogurtem a jeszcze lepiej ze śmietanką to mi właśnie narobiłaś smaku...... jutro będę się lenić na całego zjadając się nimi :))
UsuńWygląda znakomicie! Nigdy jeszcze nie robiłam takiej rustykalnej tarty - muszę w końcu spróbować :)
OdpowiedzUsuńPrzepis dodaję do akcji
Pozdrawiam ;)
Widać, że sezon na jagody w pełni! :) Galette wygląda fantastycznie, zdjęcia piękne w klimacie rustykalnym :D
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo apetycznie :) Ja mimo, że mieszkam w dżungli (dolnośląskiej) Wrocław to zawsze na wakacje jeżdżę na wieś, i też chodziłam do lasu na jagody, ale oprócz zjadania ich bezpośrednio z krzaka razem z siostrą, kuzynką i kuzynem malowaliśmy na twarzy barwy wojenne :) Nie muszę dodawać, że czasem ta zawartość lądowała także na ubraniach :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTwoja dżungla jest BARDZO UROKLIWA :)) jestem wprost zakochana we Wrocławiu....
UsuńJa też jadę w swoje rodzinne ,, tam,, ale dopiero pod koniec sierpnia to już pewnie jagód nie będzie ale......może będą grzyby :))) Fajne są takie wspomnienia....Pozdrawiam :)
Rewelacja, nawet tak późną porą bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńJak bym siebie widziała. Też chodził w spodenkach krótkim i zbierałam jagody u mojej cioci. Jaka to była frajda. A teraz to strach lasu wejść bo kleszcze. Tarta jest cudna, przypomniałaś mi dzieciństwo ach to są wspomnienia.a Pozdrawiam gorąco. :-)
OdpowiedzUsuńzjadłabym takie pyszności:))
OdpowiedzUsuńto musi być ekstra :)
OdpowiedzUsuńObłędna ta tarta :)
OdpowiedzUsuńChodziłam do lasu na jagody bo mieszkałam w miasteczku okolonym lasami. zbieralismy dzikie maliny w lesie. Ale teraz - nawet zanim przeczytałam Twój post pomyśłalam o kleszczach. Wydaje mi się, że niedługo będziemy musieli coś wymyślić w kwestii ubioru do lasu. Moze ubiór kosmonauty;) A poważniej maszyna do zbiórki jagód. Zarty na bok - jestem pełna podziwu dla ludzi, którzy zbierają jagody. Wiem, niektorzy dorabiają, bo muszą. Ale jest to obecnie bardzo ryzykowne. Dlatego płacę bez negocjacji z każdemu zbieraczowi - bo dla mnie jest bohaterem. A jagody bardzo zdrowe. Ciasto wyszło przekiękne:)
OdpowiedzUsuńCo racja to racja, tamte czasy chyba już nie wrócą :/ jagody więc kupuję a do lasu wpadam czasem tylko na grzyby ( koniec sierpnia, wrzesień) ubrana od stóp po głowę i otulona mgiełką spray -u na kleszcze. Ludziom, którzy zbierają jagody,, na zarobek,, chwała za to bo skąd byśmy je miały w warzywniaku..? ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńRobię w podobny sposób jabłecznik, nazywam to ciasto niedbaluch. :) Pozdrawiam Olcia
OdpowiedzUsuń