Podobne kolory dominują na straganach: paprykowe żółcie i czerwienie, ziemniaczane i orzechowe brązy, buraczkowe rubiny i marchewkowo - dyniowe pomarańcze. Piękne te mieniące się w październikowym słońcu barwy.... niestety dzisiaj od rana leje, zimno i ponuro; czym się najlepiej rozgrzać...? Może kieliszeczkiem czegoś mocniejszego a może gorącą herbatą z plasterkiem polskiej cytrynki...? Na co macie ochotę?
Na nalewkę pigwowcową - owoc pigwowca to pigwowiec, nie pigwa chociaż potocznie tak się przyjęło ... trzeba troszkę dłużej poczekać ale naprawdę warto. Trunek ten oczaruje Was swą piękną złotą barwą, orginalnym aromatem i słodko - kwaśnym smakiem.
Bardzo pyszny i prosty w wykonaniu jest syrop z owoców pigwowca. Ta wersja,, obróbki,, owoców pigwowca moim zdaniem najbardziej oddaje ich piękny i charakterystyczny aromat. Odrobina syropu wraz z owocami fantastycznie aromatyzuje i słodzi herbatę.
Ostatnio odkryłam jeszcze jedną i chyba najprostszą formę przygotowania owoców pigwowca a mianowicie ich suszenie. Ususzone plasterki pigwowca dodajemy do herbaty zamiast cytryny, możemy też wzbogacić nimi świąteczny kompot z suszu.
Bez względu na to co zechcecie przygotować z pigwowca zawsze wybierajcie dobrze dojrzałe owoce i pozbądźcie się pestek. * z tych można zrobić pestkówkę
NALEWKA PIGWOWCOWA
1 kg owoców pigwowca dobrze dojrzałych i żółtych
1 kg cukru
1 litr spirytusu 70 % *
Opcjonalnie i do wyboru: laska cynamonu, laska wanilii, goździki, skórki z pomarańczy; pierwszą nalewkę sugeruję przygotować bez dodatków, tak by skosztować czystej nalewki pigwowcowej. Eksperymenty z dodatkami zostawcie sobie na następny raz, można również zamiast cukru użyć niezbyt wyrazistego w smaku miodu ( lipowy, wielokwiatowy, akacjowy - na pewno nie gryczany czy spadziowy, bo zbytnio zdominuje smak). Wówczas 1 kg cukru zastępujemy litrem płynnego miodu.
* spirytus 70 % uzyskamy dolewając do spirytusu 95% 400 ml. źródlanej wody lub mieszając litr spirytusu 95% z litrem wodki 45 %
Owoce pigwowca myjemy, usuwamy gniazda nasienne i kroimy na plasterki.
W dużym słoju układamy warstwy, przesypując je cukrem. Dolewamy ok. 150 ml spirytusu i szczelnie zakręcamy. Odstawiamy, mieszając co jakiś czas tak by cukier się rozpuścił. Jeśli to nastąpi dolewamy resztę spirytusu. Słój odstawiamy w ciepłe miejsce np na słoneczny parapet na przynajmniej miesiąc.Po tym czasie zlewamy powstały płyn ( jest to tzw. I nastaw) a owoce zasypujemy ponownie niewielką ilością cukru. Gdy po kilku dniach owoce ponownie puszczą sok i cukier ,, wyciągnie,, z nich resztki alkoholu zlewamy płyn ( II nastaw).
Mieszamy oba nastawy i odstawiamy na kilka dni, tygodni w chłodne miejsce. W tym momencie możemy dodać wybrane opcjonalne dodatki.
Po kilku dniach, tygodniach filtrujemy przez filtr do kawy lub płótno, usuwając też dodatki smakowe. Przelewamy do butelek i szczelnie zamykamy.
Zapominamy o nich na minimum pół roku a najlepiej na rok, dwa lata.
Choć może się to wydać trudne to naprawdę warto poczekać bo nalewka wraz z czasem zyskuje na wyglądzie i smaku. Moja naleweczka ma dokładnie dwa lata i z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że pierwsza butelka,, zużyta,, została zbyt wcześnie, dopiero teraz nalewka jest idealna i można się delektować jej pełnym smakiem.
Pozostałe po zlaniu nalewki owoce ( wciąż jeszcze lekko alkoholowe i aromatyczne) możemy dodawać do herbaty.
OWOCE PIGWOWCA W SYROPIE
idealne do herbaty lub wody
Umyte i oczyszczone owoce, pokrojone w plasterki przesypujemy w czystym i wyparzonym słoiku cukrem. Słoik zakręcamy i odstawiamy na kilka dni aż owoce puszczą sok a cukier się rozpuści . Zwykle wystarczą dwa, trzy dni. Ważne by owoce były całkiem przykryte syropem ( jeśli tak nie jest dosypujemy cukru). Powstały w ten sposób sok/ syrop ma być dość słodki, zatem cukru nie żałujemy - na 1 kg owoców należy zużyć tyle samo cukru. Przechowujemy w lodówce razem z owocami lub zlewamy do butelek tylko sam syrop ( powinno wytrzymać ok. pół roku ale mnie się zdarzyło, że zawartość dużo wcześniej sfermentowała) lub pasteryzujemy, by móc je dlużej przechować.
PIGWOWIEC SUSZONY
do herbaty zamiast cytryny, jako dodatek do kompotu z suszu
Owoce pigwowca kroimy na cienkie plasterki, usuwamy pestki i suszymy ,, na chrupko,, na słońcu, ciepłym grzejniku, w piekarniku lub suszarce do owoców i warzyw. Przechowujemy w szczelnym słoiku.
Bardzo lubię różne herbaty z czymś dodatkowym na razie cytryny nie mogę jeść albo pić bo chory mam przełyk.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i serdecznie:)
Nigdy takiej nie piłam, ale musi być pyszna:)
OdpowiedzUsuńMusi super podkreślać smak ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią poczytałam o pigwowcu ,bo nie znam go wcale .Nalewka świetna ,pozostałe propozycje również .Zazdroszczę pięknej ,polskiej jesieni.
OdpowiedzUsuńTaki syrop teraz bardzo by mi się przydał. Może wreszcie przeszłoby mi przeziębienie. A kolor nalewki, faktycznie piękny :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię herbatę z pigwą, bardziej niż z cytryną:)
OdpowiedzUsuńKocham pigwę :-) naleweczka mniam i do herbatki rewelacja :-) i świetny wpływ na nasz organizm :-)
OdpowiedzUsuńTo ja poproszę i naleweczki i suszonej pigwy, a dla osłody syropu. Ale smacznie zaszalałaś. Samo zdrowie taka pigwa.Zima i choróbska ci nie straszne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa w zeszłym roku miałam post o pigwie i pigwowcu (http://kuchennealgorytmy.blogspot.com/2013/10/pigwa-i-pigwowiec-pigwowiec-w-cukrze-do.html). Robiłam syrop pierwszy raz i zadawałam wtedy pytanie czy pasteryzować i wszyscy mi mówili, że nie ale mam doświadczenie takie jak Ty i potwierdzam, że po pewnym czasie jednak fermentuje więc albo nalewka albo pasteryzacja a suszenie to super pomysł.
OdpowiedzUsuńA poza tym widzisz jak to jest? Ty uświadamiasz, że pigwowiec a inni dalej piszą, że pigwa:) A potem problem o czym ktoś mówi bo syrop z pigwy też robiłam no i to już zdecydowanie nie to samo:)
Byłam, czytałam :) byłaś pierwsza w krzewieniu poprawnego słownictwa :)) No cóż, być może ,, pigwa,, tak bardzo przylgneła do pigwowca że już żadną miarą rozdzielić się ich nie da...a to naprawdę dwa różne owoce, smaki i aromaty. Syropu z pigwy nie robiłam a ten z pigwowca uwielbiam ( chociaż chyba bardziej poprawnie powinno być owoce w cukrze - jak u Ciebie lub w syropie...) Kiedyś, po odstaniu owoców w cukrze, gdy puściły sok...przekladalam zawartość do garnuszka, trochę gotowałam i dopiero taki gorący i przegotowany dawałam do słoików ( już bez dodatkowej pasteryzacji) pewnie wytrzymałby dłużej gdyby nie był tak pyszny :) Pozdrawiam.
UsuńTak jeszcze mi się przypomniało, że do niedawana sama mówiłam na pigwowca ,, pigwa,, bo tak od lat ten owoc funkcjonował w domu i ogrodzie u mojej siostry: nalewka, syrop to wszystko ,, z pigwy,,. Razem zbierałyiśmy w lesie dzikie ,, pigwy,,.... Dopiero gdy się sama uświadomiłam zaczęłam tłumaczyć rodzince, z marnym skutkiem.... do czasu, gdy szwagier przyniósł od kogoś sadzonkę pigwy ( tej słusznej i prawdziwej...) i nagle się okazało, że są dwie różne pigwy w ogrodzie :)..... i tak pigwowiec wrócił na swoje miejsce :)))
UsuńNie byłam pierwsza:)))
UsuńJa mam książkę dla sadowników o drzewach "grusze i pigwy" i wiem, że są ze sobą spokrewnione i na dodatek odmian pigwy też jest kilka:) sok z pigwy nie ma tej fajnej kwaskowatości, którą mają owoce pigwowca, która kojarzy nam się z cytryną właśnie. Zrobił mi się taki ulepek. Za to świetnie nadaje się na inne przetwory.
A jeśli chodzi o pigwowca w cukrze to być może jednak cukru było u mnie proporcjonalnie za mało. Wiem, że wysoka temperatura niszczy witaminy ale wiem też, że tylko część:) Mam jeszcze pomysł, żeby dolać właśnie trochę alkoholu może to powstrzyma fermentację? Pomysły mam teraz pigwowca muszę kupić:)
Nie piłam nalewki z pigwy, nawet nie potrafię sobie zbytnio smaku wyobrazić a szkoda bo musi być bardzo ciekawy :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie piłam nalewki z pigwy... ale słyszałam, że jest naprawdę bardzo dobra! Twoja ma piękny kolor.... u mnie w tym orku nalewka z borówki, jarzębiny i winogrona!
OdpowiedzUsuńściskam kochana cieplutko, miłego dnia
Mniam, pyszne te Twoje naleweczki :)
UsuńU mnie w ogródku rośnie pigwowiec, dobry i prosty pomysł z tym suszeniem....muszę koniecznie spróbować :))
OdpowiedzUsuńNasz pigwowiec w tym roku nie miał owoców, próbowałam kupić je na bazarze, ale cena za kg mnie przeraziła (25 zł). Przepisy zapiszę i schowam na przyszły rok . Do tej pory z pigwowca robiłam tylko nalewkę. Z pigwy, która rośnie w Polsce niestety nic ciekawego nie wychodzi. Natomiast z owoców pigwy, które kiedyś dostałam z Odessy (przemycone w walizce) wyszedł przepyszny dżem, bardzo aromatyczny. :)
OdpowiedzUsuńZ ,, zagraniczmej,, pigwy ja zrobiłam kiedyś pyszną konfiturkę na winie - jest na blogu :) z tą naszą rodzimą,, nie miałam jeszcze przyjemności,, bo nie udało mi kupić a drzewko u siostry jeszcze nie owocuje ...
UsuńTakie "eksperymenty" muszą bardzo smakować. Jestem kawoszką, ale jesienią przeistaczam się w fankę herbat - wszelakich :)))
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Olka
Ja też jestem kawoszką i nie odmawiam jej sobie o żadnej porze roku :))) aromatyzowane herbatki uwielbiam również i tu racja: jesienią i zimą pijemy ich zdecydowanie więcej :) syrop z pigwowca wybornie aromatyzuje herbatę no i ten zastrzyk witaminy C :)
UsuńMiłego dnia Marysiu :)
Taka nalewka to prawdziwy skarb:) Dobrze mieć choć jedną buteleczkę.
OdpowiedzUsuńWiele dobrego słyszałam o nalewce z pigwy, sama jej jeszcze nie piłam, ale bardzo chętnie bym ten fakt zmieniła :)
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie, z chęcią bym spróbowała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Olu szalejesz z tymi nalewkami:) ile już ich masz przyznaj się Kochana:)
OdpowiedzUsuńTajne przez poufne :))) Pozdrawiam.
UsuńWitam serdecznie. Bardzo rzetelne przepisy. Czy mogę je wykorzystać na mojej stronie stworzonej z miłości do pigwowca, na którą zresztą wszystkich zapraszam : www.zpigwowca.pl
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Darek
Dzień dobry :) dziękuje bardzo, ten wpis to początki bloga więc pewnie mogłoby być lepiej ;) Jeśli chce Pan skorzystać tylko z przepisów... to proszę bardzo bo ze zdjęć to akurat jestem średnio zadowolona... Było by miło gdyby zamieścił Pan link do mojego wpisu ale to nie jest wymóg. Swoją drogą miał Pan fajny pomysł na stronkę. To rzeczywiście niedoceniany owoc. Zapraszam jesienią, pewnie będą kolejne wpisy z udziałem pigwowca, jak krzaczki w maminym ogrodzie obrodzą w owoce :)
UsuńStrona ciekawa i pomocna, szczególnie właśnie do propagowania przetworów z pigwowca japońskiego.
OdpowiedzUsuńNajstarsza butelka nalewki z pigwowca w mojej piwnicy pochodzi z 1995 roku. Trzymam ja na specjalną okazję.
Pozdrawiam - Lech
Wow nalewka z 1995 musi smakować wyjątkowo! U mnie nigdy nie udało się nam powstrzymać przed wypiciem do ostatniej kropelki ;) ale w tym roku się to zmieni: zachomikuję małą buteleczkę niech nabiera wyjątkowego charakteru przez kolejne lata :) pozdrawiam!
UsuńWidzę, ze jestem pierwszą po długim czasie, amatorką nalewki. Zebrałam swoje owoce pigwowca. Ale musiałam podzielić na 2 części. Z jednej robię nalewkę , a z drugiej owocki w cukrze. A z pestek oczywiście nalewkę. Do nalewki z owocków dodam kawałek laski cynamonu i kilka goździków. Lubię takie aromaty. A owoców w cukrze nie będę pasteryzować, lecz przełożę w mniejsze słoiczki i będę trzymać w lodówce, bo zależy mi na witaminkach i aromacie. Tym bardziej, że podzielę się nimi z wnuczkami. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny artykuł!
OdpowiedzUsuń