,,Tych, którzy jeszcze nie byli Idgie informuje, że śniadanie podaje się od 5.30 do 7.00 i można na nie dostać jajka, kaszę, biszkopty, bekon, kiełbaski, szynkę z sosem i kawę - wszystko za 25 centów. Na lunch i kolację można zamówić: smażonego kurczaka z kluskami lub porcję pieczeni, trzy rodzaje warzyw do wyboru, biszkopty lub chleb z mąki kukurydzianej, coś do picia i deser - za 35 centów. Idgie mówi, że z warzyw mają: kukurydzę ze śmietanką, smażone zielone pomidory, smażony piżmian, kapustę lub rzepę, groszek, kandyzowane słodkie ziemniaki lub fasolkę szparagową,,
O tym, że zielone, niedojrzałe pomidory można wykorzystać w kuchni wiem nie od dzisiaj. Moja Mama robiła z nich kiedyś sałatkę na zimę, można z nich robić konfitury. Muszę przyznać, że choć tytułowe smażone zielone pomidory mocno mnie intrygowały to jakoś do tej pory nie udało mi się ich zrobić.
Powód zapewne był taki, że w mieście trudno wypatrzyć zielone pomidory na straganach. Tymczasem likwidując krzewy pomidorów w maminym ogrodzie i zrywając ostatnie zielone pomidorki, które i tak już nie mają szans dojrzeć się w naturalny* sposób postanowiłam wreszcie zrobić swoje pierwsze smażone zielone pomidory, które są fajną przekąską lub dodatkiem do śniadaniowego omletu. Smażone zielone pomidory mają bardzo ciekawy, delikatny i lekko kwaskowy smak. Spróbujcie kiedyś koniecznie.
SMAŻONE ZIELONE POMIDORY
wersja najprostsza, którą można dowolnie modyfikować; pomidorki można smażyć obtaczając w jajku i bułce tartej, różnych panierkach np. z dodatkiem żółtego sera, sezamu lub w gęstym cieście naleśnikowym. W oryginale smaży się je na tłuszczu wytopionym z boczku lub bekonu.
4 duże niedojrzałe lub ledwie muśnięte kolorem pomidory
mąka do obtoczenia
olej do smażenia
sól do posypania
Pomidory kroimy na plastry ok. 1 cm. Obtaczamy w mące i smażymy z obu stron na rozgrzanym oleju po 2-3 minuty na stronę. Muszą być miekkie ale nie mogą się rozpadać Osacząmy na ręczniku papierowym, posypujemy solą i jemy jeszcze ciepłe....
Pozostałe smażone plasterki pomidorków możemy wykorzystać do śniadaniowego omletu, dodając do niego ulubione zioła i przyprawy.
OMLET ZE SMAŻONYMI ZIELONYMI POMIDORAMI
kilka plasterków smażonych zielonych pomidorków
4 jajka, kilka listków świeżej bazyli, sól i pieprz
ulubione zioła do podania: szczypiorek, koperek, natka pietruszki, rukola
Jajka roztrzepać z odrobiną soli i świeżego pieprzu oraz kilkoma porwanymi listkami bazyli. Na patelni rozgrzać odrobinę oleju lub masła, ułożyć plasterki smażonych pomidorków tak by przykryły dno patelni. Na pomidorki wylać masę jajeczną i smażyć omlet z obu stron ( przewracać przy pomocy talerza) . Podawać z bukietem świeżych ziół, jeść póki gorący....
Inspiracja w.w książka, film i ,, Kocham Toskanię,, G.S
Ps. Mój omlecik na skutek kilku sekund nieuwagi zbytnio się zarumienił ;)
* sposób mojej Mamy na ostatnie zielone pomidory... zerwane z krzaków przynosi do domu i układa w drewnianej skrzynce lub kartonie .... przykrywa kocem ;) w takim sztucznym ciepełku pomidorki wolno się dojrzewają.
Miłego i słonecznego weekendu :)
O a to mnie zaskoczyłaś. Nigdy nie jadłam zielonych pomidorów smażonych, słyszałam tylko o pesto z zielonych pomidorów. Ciekawa jestem jak smakują :-) pewnie pysznie :-)
OdpowiedzUsuńNie jadłam nigdy zielonych pomidorów, bardzo mnie ciekawi ich smak :)
OdpowiedzUsuńTaki omlecik to bym zjadła:) Lubię smak zielonych pomidorów.
OdpowiedzUsuńNigdy nie smażyłam pomidorków, cóż za fenomenalny pomysł mi podsunełaś Olu :)))
OdpowiedzUsuńWspaniałego weekendu życze.
Intrygujące i ciekawe.
OdpowiedzUsuńMnie też zawsze intrygowały zielone pomidory, ale nigdy ich nie przyrządzałam:) muszę spróbować za rok, bo już na działce mi sie skończyły, a w sklepie nie dostanę... ja dziś zapraszam na tartę ze szpinakiem i papryką:)
OdpowiedzUsuńlekcjewkuchni.blogspot.com
Smażonych nie jadłam, ale z zielonych robiłam "dżem agrestowy" był świetny :)
OdpowiedzUsuńMyśl o dżemiku lub konfiturze z zielonych pomidorków też mnie kusi.....i będzie konfitura, robi się :)))
UsuńNigdy nie jadłam tak podanych pomidorów... Ale wyobrażam sobie, ze na pewno bardzo smaczne!
OdpowiedzUsuńOluś, ściskam:):):)
Myślałam, że będę jedna, która takich pomidorów nie jadła. Więc przytłaczam się do klubu. Ale chętnie zjadłabym żeby przekonać się o ich smaku. Wyglądają bardzo ładnie. W dodatku oprawiłaś je w piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńmniam! uwielbiam Twoje zielone pomidory! muszą być wspaniałe!
OdpowiedzUsuńo wow !! nigdy takich pomidorków nie jadłam ! wyglądają cudnie !! :))
OdpowiedzUsuńO rany jaki ciekawy pomysł!
OdpowiedzUsuńBardzo amerykańsko, bardzo filmowo, bardzo apetycznie! Zarumieniony omlecik - cudo! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńjeszcze nigdy nie jadłam zielonych pomidorów... Twoje pomysły wyglądają smakowicie :)
OdpowiedzUsuńTytuł wpisu od razu skojarzył mi się z filmem i świetną rola Kathy Bates:) A co do samych pomidorów, to przyznam, że jeszcze takich nie jadłam, a to tylko dlatego, że nie udało mi się spotkać ich w sprzedaży i szkoda, bo wyglądają apetycznie :)
OdpowiedzUsuńHello my dear, Olka!
OdpowiedzUsuńInteresting your recipe, I'll try it!
A beautiful week full of happiness you want!
Kiss and hug!
Dziękuję za wyczerpujący wpis o zielonych pomidorach, film bardzo lubię...gdyby tak jeszcze spróbować smaku smażonych zielonych pomidorków....:)
OdpowiedzUsuńJa czasami robię panierowane w jajku i bułce. Muszę koniecznie wypróbować Twój przepis!
OdpowiedzUsuńKilka tygodni temu oglądałam film "Smażone zielone pomidory" :)) Dość stary, ale bardzo klimatyczny film. Jak tylko gdzieś znajdę te zielone pomidory to pierwsze co zrobię to danie z twojego przepisu ;P
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam zielonych pomidorów :D
OdpowiedzUsuńKiedyś usmażyłam, ale zupełnie nie przypadły do gustu nikomu, może to wina gatunku pomidorów. Moje były duże i ze straganu, reszta skończyła w przepysznym dżemie z zielonych pomidorów. :)
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe, że garunek i pochodzenie pomidorków ma tu kluczowe znaczenie....polecane są szczególnie
Usuń,, bawole serca,,... ale i te z maminego ogrodu też się obroniły ;) ja porwałam się jeszcze konfiturkę z tych
,, zielonosci,, ;) jak dla mnie bomba :))) niebawem na blogu.....
Czytałam, nie oglądałam:)
OdpowiedzUsuńPierwsze zielone pomidory przetwarzałam też dopiero jak sama je wyhodowałam. Teraz już widzę w sprzedaży.
Sięgam po Twój omlet! Rewelka ;)
OdpowiedzUsuńale fantastyczny pomysł na te pomidory :) jestem ciekawa smaku :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam :) a w tym roku nie udało mi się dostać zielonych pomidorów ;/
OdpowiedzUsuńMoja mama tak samo postępuje z ostatnimi pomidorami, które na ogrodzie nie mają już szansy na dojrzewanie. Kiedy odwiedzamy ją na początku listopada, to w spiżarni jeszcze możemy znaleźć pomidory z ogródka, ale już czerwone. Lubię wynalazki i aż się sobie dziwię, że na tę potrawę jeszcze nie wpadłam. Niestety z jej wykonaniem muszę poczekać do przyszłego roku, o ile dostane gdzieś takie pomidory, bo do mamy mam daleko i w pomidorowym sezonie niekoniecznie musimy się spotkać. Wcześniej tylko sałatkę z zielonych pomidorów, bardzo mi smakowała :-)
OdpowiedzUsuńCiekawe. Nigdy takich nie robiłam. Ale pamiętam jak u babci były zrywane jeszcze zielone z krzaka i później dojrzewały na balkonie :) Takie wspomnienie. Ciekawy pomysł z tymi pomidorami, kiedyś pewnie spróbuję...
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na wykorzystanie niedojrzałych pomidorów.
OdpowiedzUsuńTakie wykorzystanie zielonych pomidorów to dla mnie nowość!! Przepis z pewnoscią do wypróbowania
OdpowiedzUsuń