Witajcie :) dzisiaj w roli głównej pigwa, owoc przez niektórych omijany szerokim łukiem, bo twardy, kwaśny i mało atrakcyjny smakowo. Nic bardziej mylnego. Wystarczy ją odpowiednio dosmaczyć no i oczywiście poddać obróbce termicznej ;) Polecam robioną w ubiegłym roku
konfiturę na winie - pycha :) a dzisiaj
pigwa pieczona na słodko, nadziana mieszaniną sera, marcepanu i rodzynek z nutką skórki pomarańczowej. Tak przygotowana pigwa jest jędrna ale miękka, farsz i sos dodają jej smaku. Zapraszam...
PIGWA PIECZONA
2 porcje
1 duża pigwa - nie mylić z pigwowcem
sok z 1 sporej pomarańczy
+ 1 łyżeczka otartej skórki
50 g marcepanu
100 g twarogu
1 łyżka rodzynek
2 łyżki miodu - u mnie sosnowy
2 łyżki syropu z pigwowca ( opcjonalnie )
Umytą pigwę przekroić na pól, usunąć gniazdo nasienne - dobrze się to robi łyżeczką do drążenia kuleczek. Połówki pigwy ułożyć w wysmarowanym masłem naczyniu do zapiekania, w wydrążenia włożyć po wiórku masła, polać sokiem z pomarańczy, miodem i syropem z pigwowca. Resztę,,
płynów,, wylewamy na dno naczynia,,
pod pigwę,,. Przykryć całość folią aluminiową i piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni 40 minut.
Ser wymieszać z pokruszonym marcepanem, skórką pomarańczową i rodzynkami.
Upieczone pigwy wyjąć z piekarnika i nałożyć w zagłębienia po porcji nadzienia serowego. Polać wierzch sosem z pieczenia i ponownie wstawić do piekarnika na 10 -15 minut. Po tym czasie pigwy przełożyć ostrożnie na inne naczynie - pozostawić je w ciepłym piekarniku. Sos z pieczenia postawić na gazie, ew. dodać odrobinę miodu lub syropu z pigwowca i podgrzewać do momentu lekkiego zredukowania.
Gotowym sosem polać pigwy i podawać posypane odrobiną cynamonu i cukru pudru. Smacznego....
Ps. na zdjęciach pigwy prezentują się na ,,
ziemi,, z orzechowo - korzennej domowej kruszonki którą akurat posiadałam w pojemniczku...
Dodaję do akcji:
Ola ale frykasy serwujesz...oj oj :)
OdpowiedzUsuńjakie fantastyczne danie :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam pigwy, czas to zmienić, bo danie prezentuje się pysznie:)
OdpowiedzUsuńA w Biedronce akurat pigwy sobie leżą... Danie bardzo fantazyjne, a przynajmniej w moim skromnym mniemaniu :-) Wprowadzasz nas w nowe, ciekawie brzmiące smaki.
OdpowiedzUsuńMasz rację Gaju... leżą i czekają na zmiłowanie a można z nich coś,, wyczarować,, ;) pozdrawiam!
UsuńŚwietne! Narobiłaś mi smaku na taki deser. Pigwę bardzo lubię do herbaty, w deserach nie próbowałam jeszcze nigdy :)
OdpowiedzUsuńZatem zaglądaj.... będzie jeszcze pigwa ;)
UsuńPieknie się prezentuje. Tak pigwy podanej jeszcze nie jadłam. Zazwyczaj robimy w domu z niej sok do herbaty:)
OdpowiedzUsuńściskam i cudnego weekendu życzę:)
Sok a właściwie syrop też robię ale z tej małej od pigwowca :) jest bardziej aromatyczna...
UsuńMiłego Natalko :)
Zaciekawiłam mnie ta pigwa, wygląda smakowicie :)
OdpowiedzUsuńw życiu nie jadłam pigwy,noo oprócz marmolady
OdpowiedzUsuńNigdy pigwy nie jadłyśmy i naprawdę chciałybyśmy w końcu ją spróbować :) Ale tą kruszonką orzechowo-korzenną wygrałaś życie :D
OdpowiedzUsuńCzyli ruszajcie po nią do sklepu ;) coś tam u mnie z pigwą jeszcze będzie....
UsuńOla, bardzo się cieszę, że znalazłam u Ciebie taką fajną propozycję na pigwę:) Niewiele o nie wiem, a wujek uraczył mnie dość sporą ilością;)
OdpowiedzUsuńOla, bardzo się cieszę, że znalazłam u Ciebie taką fajną propozycję na pigwę:) Niewiele o nie wiem, a wujek uraczył mnie dość sporą ilością;)
OdpowiedzUsuńPolecam konfiturę i tą pieczoną wersję :) coś pewnie jeszcze z pigwy u mnie będzie.... a gdyby coś to chętnie przygarnę nadmiar pigwy od wujka :D
UsuńAle super deserek :)
OdpowiedzUsuńLubię pigwę, ale o takiej zapiekanej nie pomyślałam. Fajny pomysł na smaczny deser:)
OdpowiedzUsuńOjej, jaki świetny pomysł. To musi być pyszne! :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł na ten owoc:)
OdpowiedzUsuńJakoś pigwy nie jadłam i nie miałabym na nią pomysłu a tu proszę - bardzo ładna Ci wyszła i zachęca do wypróbowania przepisu ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie zaskakujące i pyszne połączenie.
OdpowiedzUsuńWOW, kruszonka naprawdę wygląda jak ziemia! Zjadłabym, ale bez rodzynków.
OdpowiedzUsuńTak miała wyglądać ;) rodzynki można pominąć...
UsuńBardzo ciekawie to wygląda, zwłaszcza, że bardzo lubię marcepan :) Smak musiał być wspaniały ;)
OdpowiedzUsuńkapitalne rozwiązanie!
OdpowiedzUsuńWygląda zjawiskowo :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam, chętnie bym zjadła :)
OdpowiedzUsuńChyba nie jadłam jeszcze pigwy, świetny pomysł na niebanalny deser :)
OdpowiedzUsuńWow - chętnie bym teraz taką spałaszowała :} Wygląda tak, że aż mnie skręca- chcę ! :P
OdpowiedzUsuńpigwa wciąż pozostaje w moich planach, ale może właśnie na taką pieczoną się skuszę, bo wygląda pysznie!
OdpowiedzUsuń