Stosowano go niegdyś w zastępstwie drogiego szafranu gdyż fajnie barwi niektóre potrawy i daje im charakterystyczny nagietkowy czasem słodkawy czasem lekko pikantny smaczek. Nagietek to nie tylko smak, ma właściwości antybakteryjne, przeciwzapalne, napotne i odtruwające. Napar z nagietka łagodzi nieżyt żołądka i jelit oraz niewydolność wątroby.
Pozyskawszy trochę świeżych kwiatów - świeże można również kupić w gospodarstwach i sklepach eko, miałam nie lada dylemat w jakiej postaci je zjeść bo możliwości jest naprawdę sporo: płatki nagietka można dorzucić do sałatki, wypieków, deserów. Można dodawać do różnych potraw, ususzyć i dodać do mieszanki przypraw, natrzeć nimi szynkę przed pieczeniem. Można przygotować frytowane, dodać do omletu, miodu, herbaty i co nam tam jeszcze przyjdzie do głowy... mnie naszła ochota na nagietkowe lody, tymbardziej, że nawet w posiadanych książkach o tematyce jadalnych kwiatów lodów nagietkowych nie znalazłam... hmm ale, że niemożliwe? nikt i nic mnie przecieź nie ogranicza ! zatem SĄ ;) wersja najprostsza, można eksperymentować * a lody? BYŁY bo już zjedzone :)
500 ml śmietanki kremówki
Szklanka płatków nagietka
4 żółtka
80 g drobnego cukru
1 łyżeczka miodu kwiatowego
* Można eksperymentować ze smakiem dodając kilka kropel soku z cytryny lub pomarańczy i/lub posiekane prażone orzechy.
Płatki nagietka są w lodach wyczuwalne jeśli nie lubicie, by tam coś się wam plątało między zębami sugeruję je wcześniej drobno posiekać, zmiksować lub całkowicie odcedzić.
Śmietankę podgrzać, dodać płatki kwiatków i odstawić najlepiej na noc do lodówki.
Po tym czasie podgrzać ponownie - jeśli chcecie odcedzić płatki.
Zóltka utrzeć z cukrem, dodać do ciepłej śmietanki, wymieszać i podgrzewając na małym ogniu do zgęstnienia masy - nie dopuścić do zagotowania!
Ostudzić, schłodzić i zamrozić w maszynie do lodów lub bez niej mieszając co pewien czas.
Nagietki kwitną jako kwiaty ozdobne w ogródkach przy dobrej pogodzie nawet do listopada więc.... szukajcie, zbierajcie te pomarańczowe bo są bardziej aromatyczne i zajadajce ;) jak? będę podrzucać propozycje ;D
Widzę, że nie odcedzałaś - i popieram. :)
OdpowiedzUsuńJa tam nagietki wcinam (na blogu i w realu;) bez żadnego pozwolenia, ale przyznam, że nie pamiętam, jak sprawa wygląda w książkach, które posiadam.
No nie,bo mi te płatki nie przeszkadzają w... lodach ;) w ubiegłym roku miałam miód z ich udziałem zrobiony.
UsuńMnie też pozwolenia nie trzeba ;) chodziło mi raczej o to że w tych książkach o jedzeniu kwiatów chociaż nagietek występuje w różnych przepisach nikt jeszcze na nagietkowe lody nie wpadł (a inne kwiatki już w lodach goszczą...)
Fajnie u Ciebie, będę zaglądać ;)
przyznam się,że nigdy kwiatów nie jadłam,,jakoś ciężko mi się przekonać..
OdpowiedzUsuńRozumiem. Wiem też, że często nawet ci co się przełamią i spróbują zostają przy swoim przekonaniu, że to nic ciekawego - moja mama np. odważyła się by usmażyć w cieście kwiaty czarnego bzu i jakoś... jej nie zachwyciły :/ ja natomiast lubię :) to kwestia przyzwyczajeń, gustów snakowych i otwartości na nowe, inne, nieznane smaki. Ja to lubię czemu daję wyraz w tym miejscu :D pozdrawiam!
UsuńJa też kwiatków nie jadam a te lody wydają się bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuńBardzo orginalny pomysł, nie wiem czy bym się skusiła na takie lody :D obserwuję:)
OdpowiedzUsuńNawet nie pomyślałyśmy, że nagietka można tak po prostu wcinać :D Podejrzewamy, że gdziekolwiek byś się nie znalazła zawsze znajdziesz rzeczy do wszamania xD
OdpowiedzUsuńLata praktyki i stosowna literatura :D a serio to wciąż zgłębiam temat jednak myślę sobie że mimo pewnego bzika na tym punkcie są pewne granice i nie specyjalnie wszystkie chwasty i korzenie mnie kuszą, o robalach nie wspominając ;) niemniej wiedza przydatna bo nigdy nie wiadomo :D
UsuńJak kiedyś zaprezentujesz nam robala to zapowiadamy, że zrywamy z Tobą kontakt xD
UsuńWyglądają obłędnie. Chciałabym je spróbować:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię serdecznie:)
Dla mnie nie do pomyślenia, że coś takiego w ogóle istnieje. Lubię nowe smaki, więc spróbowałabym z wielką chęcią. Tym bardziej, że mam słabość do lodów. Zwlaszcza tak pięknie podanych... Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie jadłam kwiatów, ciekawy smak lodów
OdpowiedzUsuńAle cudo :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł :)
OdpowiedzUsuńO, jeszcze takich nie jadłem. Wyglądają fajnie. :-p
OdpowiedzUsuńIntrygujące są te lody! :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawi mnie ich smak, skusiłabym się na dużą porcję! :)
OdpowiedzUsuńciekawie ;)
OdpowiedzUsuńobserwuję ;)
Super! Lubię lody o niespotykanych smakach:)
OdpowiedzUsuńAbierta a la lectura. Los invito más ;)
OdpowiedzUsuńFajnie te lody wyglądają właśnie dlatego że mają płatki w sobie. Ja ostatnio szalałam z nasturcją z nasion zrobiłam polskie kapary a młode listki dodawałam do sałatek. O nagietku całkiem zapomniałam a teraz widzę że wielka szkoda :)
OdpowiedzUsuńJak się ma dojście do eko kwiatków to żal nie korzystać tymbardziej, że gdyby chcieć kupić takowe w eko sklepie to się trzeba troszkę wykosztować ;) w ubiegłym roku dodawałam płatki nagietka do płynnego miodu w tym mam jeszcze kilka pomysłów ale nie wiem czy kwiatki jeszcze dorwę ;)
UsuńCudnie wyglądają :O
OdpowiedzUsuńNapar z nagietka piłam nie raz, ale jakoś nie pomyślałam, żeby zrobić z nim coś więcej... Lody nagietkowe to kapitalny pomysł! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam nagietka! Zgłębiając temat nagietkowy ;) otkryłam sporo możliwości...
UsuńWspaniały pomysł ☺ muszę spróbować takiego połączenia
OdpowiedzUsuń