Witajcie! muszę przyznać, że jesień to dla mnie mega owocny czas, rzekłabym nawet owocowy ;) Postanowiłam w tym roku spróbować kilku dzikich jesiennych owoców i w związku z tym moja kuchnia tonie w owocach przeróżnej maści: tarniny, głogu, jarzębiny, rajskich jabłuszek, berberysu, rokitnika.... Szczęśliwie część z nich można a nawet trzeba przemrozić zatem czekają na swoją kolej okupując zamrażarkę :) będą jak znalazł na długie jesienne i zimowe wieczory, wszak to idealny czas na mieszanie w garach ;) Dzisiaj zapraszam na post o owocach róży z marmoladą różaną w roli głównej.
Owoce dzikiej róży to przede wszystkim bardzo cenne źródło wit. C, średnio w 100 g owoców jest jej 300-1200 mg w zależności od odmiany krzewu. Już 2-3 owoce róży mogą pokryć dzienne zapotrzebowanie na tę witaminę u dorosłej osoby. Chociaż podczas procesu gotowania, mrożenia czy suszenia sporo tej witaminy tracimy to i tak pozostaje jej więcej niż w świeżych owocach cytrusowych. Dzięki temu przetwory z dzikiej róży są idealne na zwiększenie odporności, przeciwdziałają grypie i przeziębieniom wykazując właściwości przeciwbakteryjne i przeciwzapalne. Dodatkowo owoce zawierają witaminy tj. A, B1, B2, K, E, antyoksydanty, beta-karoten, likopen mające zbawienny wpływ na stan i wygląd skóry.Owoce zaleca się spożywać przy nadciśnieniu oraz chorobach układu pokarmowego, w ciąży przy nadmiernej kruchości naczyń krwionośnych, w kamicy nerkowej i żółciowej,w chorobach żołądka, dwunastnicy, reumatyzmie i wielu innych.
Warto wspomnieć, że dawniej stosowano owoce powszechnie w medycynie ludowej oraz były jednym z podstawowych produktów pożywienia a spożywano je nawet na surowo, oczywiście bez pestek.
Owoce róży zbieramy z dala od aglomeracji jesienią gdy są pięknie czerwone i dojrzałe - takie owoce są idealne na pro zdrowotne przetwory, syropy, nalewki, do herbaty. Jeśli natomiast chcemy z owoców ,,wyciągnąć,, maksimum smaku zbieramy te późniejsze (nawet lekko przemrożone) które dłużej pozostając na krzakach stają się miękkie i przypominają konsystencją nieco daktyle. Takie są naprawdę smaczne na surowo, wiem co mówię ;) Pierwszy eksperyment z owocami róży uważam za udany więc będę powracać i eksperymentować kulinarnie i dla zdrowia.
MARMOLADA Z OWOCÓW RÓŻY
1 kg owoców róży
- lepsze będą te już lekko miękkie
ok. 500 g cukru *
2 szklanki wody
sok z 1/2 cytryny
Owoce róży umyć. Następnie są dwie możliwości: usuwanie pestek i drobnych włosków ręcznie z każdego owocu lub pójście łatwiejszą drogą to znaczy pozostawić owoce w całości usuwając jedynie ogonki i ew. ten czarny cypelek.
Zagotować wodę z cukrem i na gorący syrop wrzucić całe owoce. Gotować zbierając pianę do czasu aż owoce zmiękną i zaczną się rozpadać. Przestudzić i przetrzeć partiami przez metalowe sito lub jeśli jesteście szczęśliwymi posiadaczami, przecierak. Uzyskany przecier u mnie wyszedł już dość gęsty. Pozostałości z pestkami zaś wydawały mi się wciąż zbyt bogate w cenny miąższ więc zalałam je ponownie niewielką ilością przegotowanej ciepłej wody, wymieszałam dobrze i powtórzyłam czynność przecierania. Uzyskane w ten sposób dwa przeciery połączyłam i ponownie zagotowałam dodając sok z cytryny dla podkręcenia smaku. * Na tym etapie można spróbować i ew. dosłodzić gotując do rozpuszczenia cukru, dłuższe odparowywanie w moim przypadku nie było konieczne a marmolada zgęstniała jeszcze po wystudzeniu. Gorącą marmoladę przełożyć do wyparzonych słoiczków i zakręcić.
Marmolada kolorystycznie trochę przypomina ketchup ;) wyszła cudownie gęsta, kremowa o bardzo fajnym smaku z kwaskową nutą. Niestety tylko 5 słoiczków z czego jeden już zjedzony :D dlatego muszę poszukać pomysłu na jej wyjątkowe wykorzystanie ;)
Coś dla mnie, marzyło mi się wino z róży ale tak mi się nie chce zbierać... ;)
OdpowiedzUsuńJa myślałam o nalewce ale owoców zabrakło bo zostawiłam trochę na połączenie pigwowca z różą też w marmoladzie ;)
UsuńLubię pączki z taką marmoladą - powiem, że najlepsza do pączków!
OdpowiedzUsuńMasz rację! Zwłaszcza gdyby ją połączyć z tą z płatków róży :)
UsuńIdealna do wypieków-mniam:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko:)
Bardzo fajny i prosty pomysł. Ja usuwałam kiedyś pestki i włoski i skutecznie mnie to zniechęciło na długie lata do przetworów z róży :)
OdpowiedzUsuńHaha no jak zobaczyłam kilogram owoców z których miałabym te pestki wybrać to ręce mi opadły ;) trzeba sobie radzić inaczej :)
UsuńPrzecinam owoce róży na pół i suszę w suszarce do grzybów. Potem usuniecie pestek - to pestka a owoce są wspaniałe do herbaty.
OdpowiedzUsuńTeż robię marmoladkę z pestkami i przecieram.
Doskonałe połączenie jest z owocami pigwy - z pigwy tylko usunąć pestki , rozgotować i przetrzeć. :)
Patent na suszenie super! Co do połączenia z pigwą mam zamiar spróbować... właściwie z pigwowcem i z wanilią i kardamonem :) pozdrawiam!
UsuńKocham ten smak! Ogólnie wszystkie przetwory z dzikiej róży darzę miłością nieograniczoną <3
OdpowiedzUsuńoy uwielbiam ! nie tylko do wypieków,ale czasem lubię wyjadać ją łyżeczką :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTo jest najfajniejsze :)
UsuńTakie różane specjały to skarbnica witamin. Zdrowo, pięknie pachną i są takie smaczne. Świetny przepis :)
OdpowiedzUsuńIdealna. Uwielbiam ten smak. Wprawdzie znam go z bardziej gęstych marmolad - taka też bardzo mnie kusi. No i ten jej kolor - intensywny, wspaniały. Pozdrowionka serdeczne :) Miłego dnia :)
OdpowiedzUsuńja kiedyś ręcznie wyskubałam kilogram, na szczęście smak wynagrodził wszystko :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam jej smak :-)
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia w takiej marmoladzie ale jednak to nie bardzo nasze smaki :-P
OdpowiedzUsuńNigdy nie obrabiałam dzikiej róży, ale wszyscy wspominają o jakiś włoskach, czy one przy przecieraniu nie dostaną się do marmolady?
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć... też o nich czytałam niemniej wydłubywanie tego wszystkiego z owoców jest dla ludzi o mocnych nerwach ;) wiele osób ułatwia sobie sprawę właśnie w ten sposób zresztą w masowym przetwórstwie też tych włosków chyba nie wybierają...
UsuńNa wszelki wypadek można pozostać przy jednym przecieraniu ;) w owocu i pulpie do przecierania są wyczuwalne (...) w gotowej marmoladzie już ich nie wyczułam zatem jeśli się przedostały to niewielkie ilości. Nie są trujące jedynie lekko draźniące...
Jesieni nie lubię, ale obecność owoców to zdecydowana zaleta tej pory ;)
OdpowiedzUsuńJesieni nie lubię, ale obecność owoców to zdecydowana zaleta tej pory ;)
OdpowiedzUsuńTaka kuchnia musi pysznie pachnieć! :) Marmolada idealna do naleśników, a jakiegoś ciasta tez bym z nią spróbowała :)
OdpowiedzUsuńOj jak dawno już nie jadłam tej pyszności:)
OdpowiedzUsuńAle wyszedł Ci piękny czerwony kolor! Moje i babcine marmolady wychodzą bardziej pomarańczowe :) Popieram różane eksperymenty, bo mnie owoce i syrop zawsze ratowały, gdy gardło bolało nie do zniesienia. I muszę przyznać, że w tym roku zaszalałaś z ilością owoców, ja się ograniczyłam do bzu, róży, głogu i tarniny :)
OdpowiedzUsuńNajbliższy orginałowi jest ten z drugiego zdjęcia... troszkę tam w pomarańcz wpada ;) myślę, że to może kwestia owoców te były mega czerwone ;) a powiedz mi czy babcia oczyszcza owoce czy potem przeciera...? Bo powyżej padło pytanie czy te wloski też się nie przetrą przypadkiem... co sądzisz? ;) no trochę poszalałam a co robiłaś z głogu...?
UsuńCo do tego co robi moja babcia to odpisałam u siebie ;) Z włoskami nigdy nie było problemu, oczyszczam różę z pestek i w sumie tyle, i te włoski potem wcale nie są wyczuwalne. A co do głogu- zawsze suszę i dorzucam do herbaty, ale mam ambitny plan, żeby wreszcie zrobić coś z niego więcej niż tylko wysuszyć :)
UsuńCzyli jednak preferujesz oczyszczanie z pestek... może w przyszłym roku,,dam radę,, bo znalazłam taki przepis na konfiturę z owoców róży i pigwowca no i tam wymagane są owoce bez pesteczek i o przecieraniu nie ma mowy...
UsuńNigdy nie próbowałam takiej marmolady, więc ciekawa jestem czy byśmy się polubiły;)
OdpowiedzUsuńnarobiłaś mi strasznej ochoty na te pyszności <3
OdpowiedzUsuńcoś pysznego - idealna do herbaty!
OdpowiedzUsuńOwoce róży też w tym roku przegapiłam, heh... Ale za rok nadrobię! :)
OdpowiedzUsuńMarmolada wygląda bosko :)
Wygląda świetnie. :-)
OdpowiedzUsuńChętnie taki słoiczek bym przytuliła. Tegoroczne owoce róży zniknęły z krzaczka w tajemniczy sposób. No nie bardzo tajemniczy - sójki.
OdpowiedzUsuńdo pącZKów idealna :) :)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku przerobiłam jarzębinę i tarninę. Marmoladę z róży pamiętam z dzieciństwa - rodzice robili ją specjalnie dla mnie na odporność :) Cudowny smak i kolor.
OdpowiedzUsuńWspaniała ta marmolada!
OdpowiedzUsuńKolor bajeczny ;) Pieknie i jesiennie u Ciebie :)